piątek, 18 stycznia 2013

Ferie


Ferie – słodki czas laby. Pozazdrościłam moim dzieciom i wzięłam sobie urlop. A co?! Przypomniały mi się stare szkolne lata, kiedy to przez dwa zimowe tygodnie można było bezkarnie poleżeć do południa w łóżku, pooglądać telewizję (chociaż z tym był pewien kłopot – poza „Teleferiami” przed południem w TV nic nie było); mogłam też bez ograniczeń czytać moje ukochane książki. Pomyślałam, że teraz też tak będzie. O ludzka naiwności! Spanie do południa już mnie przestało bawić. Nikt mnie nie namawia, a biegnę rano po bułeczki. W ten sposób zabijam chyba swoje wyrzuty sumienia dręczące mnie z powodu szybkich pobieżnych śniadań, na które moje dzieci są skazane w dni szkoły. Telewizji oglądać nie mam czasu. No bo kiedy? Dzień składa się ze stałych czynności: zakupów, prania, prasowania, gotowania, mycia naczyń (ciągle nie mogę rodziny przekonać, że zmywarka jest mi niezbędna). Kiedy z tą codziennością już się uporam to, żeby się nie nudzić zapewne, wymyślam sobie jakieś bardziej hardkorowe zajęcie  typu porządki w szafach. Jedyny punkt mojego śmiałego feriowego planu, który udaje się realizować to czytanie. Czytam wieczorami. Ale to w zasadzie robię również wtedy kiedy nie mam urlopu…
Jedynym sposobem na wypoczynek byłby pewnie wyjazd daleko od domu. Niestety do wyjazdów zimą nikt mnie nie przekona. Kiedy ostatnio spędziłam ferie zimowe w górach, a było to jakieś 20 lat temu, to odchorowywałam tę przygodę do kwietnia. A zastrzyki, które mi wówczas zaaplikowano czuję do dziś na zmianę pogody. To dopiero trwała pamiątka z wakacji. O nie! Nie powtórzę tego błędu. Zresztą nie ma problemu bo i tak mnie nie stać, a na tani wyjazd do rodziny też nie mam co liczyć. O ile dobrze pamiętam ze szkoły, jeszcze w 1939 roku około 70% Polaków mieszkało na wsi. Dlaczego moi przodkowie, od pokoleń, uparli się być w mniejszości i mieszkać w mieście? Pewnie mi na złość. Skutek jest taki, że nie mam nawet do kogo dzieci wysłać na ferie czy wakacje. Pamiętam, że w dzieciństwie bardzo zazdrościłam koleżankom wyjeżdżającym do babć.  Cóż zrobić? Nie każdy ma lekko.
Ale ogólnie nie jest źle. Jeszcze pół roku i będzie okazja do kolejnej laby. Wtedy już na pewno będę spać do południa, oglądać telewizję i czytać moje ukochane książki…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz