poniedziałek, 17 grudnia 2012

Zimowej opowieści ciąg dalszy


Przetarłam oczy. Śnieg nagle przestał sypać i zrobiło się cicho. Co tak ciemno? Pewnie prąd wyłączyli? Dziwne, nie świeci żadna latarnia. W ogóle nie ma latarni! Ale w oknach budynków świecą światła. Dobrze, że leży śnieg, przynajmniej nie jest czarno dookoła. Zaraz zaraz, coś tu nie gra. Budynki niby te same. A nie! Brakuje kwadratowego piętrowego domu i kwiaciarni  po lewej. Wprawdzie nie przechodziłam tędy od kilku tygodni, ale w jakim celu mieliby je wyburzać? Na tym miejscu stoi niski budynek z jakimś szyldem przysypanym śniegiem. Wyminęła mnie grupka rozgadanych dzieciaków z sankami. Na chwilę zamilkli przyglądając mi się ciekawie. Chyba im się spieszyło bo zaraz ruszyli dalej biegiem. W tym momencie z szyldu spadła gruba warstwa śniegu i odkryła napis: „Karczma”.  O nie! Tata opowiadał mi, że tutaj była karczma, ale to było 90 albo 80 lat temu. Podobno druga żona pradziadka Jana tutaj pracowała zanim się poznali. To znaczy…? To znaczy, że jestem w latach dwudziestych?! Niemożliwe! A może jednak… W tym momencie ulicą przejechał koń z saniami i rozległ się dźwięk dzwonka. A jednak możliwe! Skoro jestem w przeszłości, to jeszcze kilka kroków i powinnam zobaczyć żydowską  bożnicę, która spaliła się w latach trzydziestych. Czytałam kiedyś, że z jej zgliszcz sterczały tylko rurki od gazowej instalacji oświetlenia. To musiał być straszny widok. Jest! Zamiast parkingu przede mną stoi drewniany budynek świątyni. 

Widziałam tylko jej jedną niewyraźną fotografię na jakiejś starej pocztówce.  Niesamowite! Okna oświetlone. Zdaje się, że żydzi obchodzą święto Chanuka w czasie naszego Bożego Narodzenia. Skoro jestem tutaj, to wystarczy przejść ulicą Ogrodową i moim oczom powinna się ukazać kolejna świątynia – zbór protestancki. Śnieg skrzypi pod butami. W okienkach niskich budynków widać światła chyba naftowych lamp. Widocznie tutaj nie ma jeszcze oświetlenia gazowego. Trochę zimno, trzeba przyspieszyć. Boję się, ale ciekawość pcha mnie dalej. Nagle moim oczom ukazał się wysoki majestatyczny budynek kościoła. 
Dokładnie w miejscu gdzie latem tryska kolorowa fontanna!  
Chyba zwariowałam. Ale skoro już tu jestem…. To dlaczego nie? Muszę zobaczyć co się dzieje u pradziadka w domu na Krótkiej! ...
c.d.n.

1 komentarz:

  1. a właśnie miałam Ci dziś napisać, że najlepiej zapamiętałam post z przeszłości, ten o kościele. I że podobnych powinno być więcej - i proszę, jest :D dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń