Co za pogoda!
Coś z rodzaju co to „zawieje” i na dodatek „zamiecie”. Chciałam zimy to ją mam.
Owszem, bardzo lubię śnieg, ale jak tak sypie to wolałabym oglądać go przez
szybę. Ale cóż zrobić skoro mamie właśnie dzisiaj się przypomniało o
nieodebranym płaszczu od czyszczenia? W czym jutro pójdzie na Pasterkę? Pewnie
psa by w taką pogodę z domu nie wygoniła. Ale własna córka to co innego.
Daleko nie mam. Kilkaset metrów ulicą Zamkową i będę na
Rynku. I pomyśleć, że kiedy chodziłam tutaj do szkoły to ulica nosiła nazwę 22
lipca. Jak ten świat się zmienia. A moja stara szkoła prawie wcale! Jak na
116-latkę trzyma się świetnie. Otoczenie się zmieniło, ale sam budynek z
czerwonej cegły wygląda zupełnie jak na starej pocztówce – tylko ogródka
brakuje.
W oknach mieszkań,
po przeciwnej stronie ulicy, prawdziwa orgia świateł. Każdy chce mieć ładniej,
oryginalniej, na bogato. W sklepach kiczowate dekoracje i amerykańska
muzyka. To co jeszcze niedawno mi się
podobało, ostatnio już drażni. Ciekawe, że to całe badziewie produkują Chińczycy, którzy z Bożym
Narodzeniem mają niewiele wspólnego,
Nagle
zatęskniłam za czasami kiedy nie biły po oczach wściekle mrugające światełka.
Zamiast tego, każdy wypatrzony w oknie blask choinki, powodował ciepłe uczucia.
Na stołach zamiast przedawkowanej czerwieni i złota, panowała dostojna biel, a
najbardziej kolorowym elementem otoczenia była choinka. Zupełnie odwrotnie niż
dzisiaj.
Brr! Ale sypie.
Przez śnieg prawie nic nie widać. Prosto w oczy. Teraz to faktycznie nic nie
widzę…
c.d.n.
najweselsze słowo opowieści - badziewie ;) oooj dobrze piszesz koleżanko ;) opisujesz świat tak pięknie nagi, jak stoi. jak go Pan Bóg stworzył...
OdpowiedzUsuń