wtorek, 5 lutego 2013

Wspomnienie


     
    Ciepłe światło stojącej przy fotelu lampy sprawiało, że mimo deszczu za oknem, w pokoju było miło i przytulnie. Pan Stanisław sięgnął po stary, nadgryziony przez czas, album. Ostatnio coraz częściej zdarzało mu się przeglądać jego strony. Twarze z fotografii uśmiechały się lub poważnie spoglądały. Przywoływały wspomnienia. Dobre i złe. Pan Stanisław powoli przerzucał kartki, aż jego wzrok padł na małe pożółkłe legitymacyjne zdjęcie, z którego uśmiechał się młody chłopak. Serce zakłuło. To było tak dawno, miał przecież wtedy zaledwie sześć lat, a w pamięci pozostał każdy szczegół…

   Mały Staś, mimo tego co działo się w Europie, wiódł szczęśliwe dzieciństwo. Jego tata zaginął gdzieś podczas wrześniowej zawieruchy, ale to było trzy lata temu i chłopiec nawet go nie pamiętał. Jego autorytetem był starszy brat, Antek. Było gorące lato i chłopiec biegał całymi dniami z wiejską dzieciarnią. W beztroskiej zabawie mogło jedynie przeszkodzić pojawienie się niemieckiego żołnierza – wtedy najlepiej było od razu biec do domu.
  Słońce ledwo wstało, kiedy Staszka obudził hałas dochodzący z podwórka. Przez małe okienko zobaczył, że Antek zaprzęga konia. Szybko wybiegł z domu i dopadł brata.
-  Zabierz mnie z sobą, proszę…
-  A mama ci pozwoli?
- Jak ty poprosisz to pozwoli… Będę ci pomagał! - solennie zapewnił maluch.
Mama musiała mieć do Antka duże zaufanie. Pół godziny później Staś, szczęśliwy jak nigdy dotąd, siedział na koźle obok brata i wdychał żywiczne powietrze sosnowego lasu. Wszystko go interesowało.
-   A ty sam umiesz ściąć drzewo?
-  Pewnie.  Przecież to moja praca…
-   Dużo ich już ściąłeś?
-   Nie wiem, nie liczyłem. Ale na pewno więcej niż umiesz policzyć.
-   A co wieziemy pod tymi workami?
-   Nic takiego. Nie zaglą… Mówiłem, żebyś nie zaglądał! – zdenerwował się starszy brat.
-  Tyle jedzenia! – chłopiec ze zdziwienia zrobił wielkie oczy -   Dla kogo to?
Antek zaczął żałować, że zabrał smarkacza. Gotów komuś wygadać. Musi coś szybko wymyślić.
-  Wiesz, my tam na wyrębie dokarmiamy zwierzęta. Ale pamiętaj, żeby nikomu o tym nie mówić. To będzie nasza wielka tajemnica, dobrze?
-  Mhm
Tak dobrze im się razem jechało przez ten las. Było spokojnie, zupełnie jakby nie było wojny.
- Wiesz. Jak się skończy wojna, to zabiorę cię na prawdziwą wycieczkę - odezwał się nagle Antek.
-  Jak to: „skończy się”?
-  Kiedyś musi się skończyć, ale ty nie pamiętasz jak to jest.
-  Opowiedz mi – poprosił chłopiec.
-  Powiedz mi co czujesz kiedy widzisz żołnierza?
-  Boję się…
- Widzisz, a jak skończy się wojna, to nie będziesz się musiał bać. I będziesz mógł pojechać gdzie będziesz chciał. Wtedy wybierzemy się na daleką wycieczkę pociągiem. Obiecuję ci.
   Jak dobrze leżeć na miękkim mchu i patrzeć na promienie słońca przebijające się przez sosnowe gałęzie. Słychać rytmiczny stukot siekier. Mógłby tak leżeć w nieskończoność wiedząc, że w pobliżu jest Antek i inni drwale.  Szkoda, że słońce jest coraz niżej i trzeba będzie wracać do domu…

c.d.n.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz