Wyprawę z bratem do lasu chłopiec długo jeszcze wspominał.
Trzeba było się jednak przyzwyczaić do codzienności. Trochę pomagał mamie w
gospodarstwie, a resztę czasu spędzał na zabawie z rówieśnikami. W Europie w
tym czasie trwała wojna. W Polsce – okupacja i terror. W lasach organizowały
się oddziały przygotowujące się do stawienia oporu okupantom.
Stasiu pił swoje poranne mleko i przez myśl mu nie przeszło,
że ten dzień zmieni jego życie. Drzwi otwarły się z hukiem i stanął w nich
Kozłowski w mundurze policyjnym. Niemcy w Generalnej Guberni pozwalali Polakom pełnić służbę w
policji, ale trochę się przeliczyli myśląc, że w ten sposób zjednają sobie
sprzymierzeńców. O Kozłowskim każdy wiedział, że pomaga swoim jak tylko może.
- Pani Andrzejowo nieszczęście!
- Boże, co się stało? – mama przeraziła się nie na żarty
- Antek jest w domu?
- Nie… już dwa dni nocuje w lesie…
- Niedobrze. Szwaby odkryły, że drwale jedzenie wożą do leśnych.
Dzisiaj chcą ich zgarnąć…
- Co robić? – mama zbladła jak prześcieradło – nawet nie wiem
gdzie oni są…
Staś zerwał się jak oparzony przewracając kubek z mlekiem.
Wybiegł z domu i ruszył w stronę lasu. Dobrze pamiętał gdzie Antek z kolegami
wycinają drzewa. Może zdąży! Biegł nie zważając na krwawiące pokaleczone nogi.
Jeżynowe krzaki podarły na nim ubranie. Jednak wtedy, z Antkiem, las wyglądał
jakoś inaczej! Gdzie jest ta polana?! Błądził nie zdając sobie sprawy, że biega
w kółko. Las, który kilka dni temu wydawał się taki przyjazny, teraz stał się
wrogi i ponury. Nie znalazł polany, na której przeżył niedawno wspaniały dzień
z bratem. Kiedy chłopcu zabrakło już sił, usiadł pod drzewem i nie pozostało mu
nic innego jak z bezsilności i rozpaczy, zapłakać…
Na pożółkłe zdjęcie spadła łza. Po tylu latach pan Stanisław
nie potrafił już tak płakać jak wtedy. Nigdy już nie zobaczył brata. Słuch po
nim zaginął. Przez wiele lat matka czekała na syna wierząc, że wróci. Niestety
– czekała na darmo.
Do pokoju z impetem wpadł chłopiec.
- Dziadku idziemy na spacer?!
Pan Stanisław szybko otarł kolejna łzę, która zamierzała
opaść na fotografię.
- Oczywiście, ubieraj buty.
- A co robisz? Czyje to zdjęcie?
- To mój brat, Antek…
- Antek? To tak jak ja! A gdzie on jest?
- Nie wiem. Ostatni raz widziałem go 70 lat temu… Zakładasz te
buty? – pan Stanisław szybko zmienił temat – dokąd idziemy?
- Do lasu! Tak dobrze nam się spaceruje razem po lesie. Opowiesz
mi o tym Antku z dawnych czasów.
Pan Stanisław wziął wnuka za rękę i ruszyli dobrze sobie
znaną ścieżką…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz