"Fajny film wczoraj widziałam”. Tak w zamierzchłych
czasach mojej młodości zaczynał się jeden z moich ulubionych dialogów w
radiowej trójce. I właśnie to samo mogę dziś powiedzieć. Wczoraj wybrałam się
do kina! Wydarzenie wiekopomne ponieważ zdarza się raz na jakieś 3 lata. Przy okazji okazało się, że zniżka studencka na bilety przysługuje niezależnie od wieku. Hurra! Ostatnimi czasy preferuję kapcie i fotel plus telewizor. Ale nie na wszystkie
filmy można czekać do czasu aż będą dostępne na małym ekranie. Zwłaszcza mój
małżonek nie może czekać. I zwłaszcza na film, w którym nasi żołnierze
strzelają do tych ze swastykami. Zgodziłam się pójść dla świętego spokoju, a
trochę też z ciekawości. Tyle kontrowersyjnych opinii o „Tajemnicy
Westerplatte” (bo o tym właśnie filmie mowa) słyszałam i czytałam, że musiałam
naocznie stwierdzić o co właściwie chodzi.
Obejrzałam ten
film i wcale nie żałuję. Nie zamierzam dyskutować z faktami
historycznymi. Tak naprawdę to chyba nikt w tej chwili nie może z całą pewnością
stwierdzić jak było naprawdę. Jestem
zdania, że żaden film historyczny nie jest w stanie trzymać się tylko i wyłącznie
faktów. Gdyby tak było, byłby po prostu dokumentem, a nie fabułą. Wszystkim,
którzy uważają, że sposób w jaki pokazane są zachowania obrońców Westerplatte,
uwłacza honorowi polskiego żołnierza, muszę powiedzieć, że ja, jako zwykły
szary widz, ani przez chwilę nie miałam takiego poczucia. Co najwyżej widziałam
różne ludzkie reakcje na sytuacje, które ich przerastają. Nie możemy oceniać
ludzi w tak ekstremalnych warunkach gdyż sami nie wiemy jakbyśmy się zachowali.
Nawet ta najbardziej krytykowana scena, kiedy to pijany Mirosław Baka (swoją
drogą świetna rola) oddaje mocz na propagandowy plakat, wcale mnie nie
oburzyła. Zważywszy na to co się przedtem stało…
Wprawdzie się na
tym nie znam, ale sceny batalistyczne
bardzo mi się podobały. Właściwie czułam się jakbym osobiście była w tych
okopach czy bunkrach. Ale najciekawsza rzecz wydarzyła się w ostatniej
sekundzie filmu. Kiedy major Sucharski spojrzał na mnie smutnym wzrokiem
Michała Żebrowskiego, zrobiło mi się tak dziwnie, że z trudem powstrzymałam się
od płaczu. Dlaczego? Często wzruszam się na filmach, ale nie zdarzyło mi się to
jeszcze na wojennym. Obejrzyjcie. Ciekawa jestem czy wami też tak wzruszy. I to
by było na tyle. Chciałam wam tylko powiedzieć, że „fajny film wczoraj widziałam”...
:) mój małżowinek też wojenne filmy lubi. Pewnie się wybierzemy. dzięki za relację :)
OdpowiedzUsuń