Zastanawiałam się ostatnio kiedy
człowiek zaczyna się starzeć. Wiem - głupie pytanie bo starzejemy się w sumie
od urodzenia. Jednak nie chodzi mi o ciało, a o ducha. Zdaje się, że mnie
dopadło właśnie to duchowe starzenie się. Coraz częściej żal mi chwil, które
upływają. Niedawno rozczulił mnie widok książki niegdyś podartej przez któreś z
moich dzieci. Przypomniałam sobie te małe łapki, które rozerwały na kawałki
okładkę. Porównałam z wielkimi łapami, które z tych łapek wyrosły i po prostu
się wzruszyłam. Takie refleksje dopadają mnie coraz częściej. Zwłaszcza teraz –
jesienią. Przed nami kolejne Boże Narodzenie na które wszyscy czekamy, staramy
się powoli stwarzać magiczną atmosferę na tych kilka dni, a nawet się nie
obejrzymy kiedy te dni będą już tylko wspomnieniami i będziemy czekać na wiosnę. I tak w kółko...
Chyba się naprawdę starzeję, a czas
zdecydowanie za szybko płynie!!!
Pozdrawiam ciepło. W sumie dojrzała dusza brzmi dumnie ;)
OdpowiedzUsuń