Nie uwierzycie, ale dzisiaj na hasło „a może sobie Kilera
obejrzymy” do telewizora zbiegła się cała rodzina. Dawno nie oglądaliśmy niczego
razem więc mieliśmy prawdziwe rodzinne święto. Każdy zorganizował co tam miał
pod ręka do przegryzienia i zasiedliśmy. I niech mi ktoś wytłumaczy jak to
możliwe, żeby znając film niemalże na pamięć, mieć z niego ubaw po pachy? Chyba
sobie zrobimy powtórkę z całego Machulskiego.
A przy okazji taka mała refleksja: zdaje się, że przeżywamy
jakąś narodową depresję ponieważ za żadne skarby nie mogę sobie przypomnieć
dobrej komedii nakręconej w naszym kraju w ostatnich latach. Nie wiem czy w tym
roku w ogóle coś z tego gatunku miało swoją premierę. W każdym razie ja nie
słyszałam o tym. A ja tak kocham komedie!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz