środa, 12 marca 2014

Nicnierobienie


Oj, jak marzy mi się trochę słodkiego lenistwa! Czy wy też czujecie zmęczenie zimą? Co śmieszniejsze – zimą, której właściwie nie było? Zastanawiam się jakby tu zregenerować siły. Najbardziej  wskazana byłaby chwilowa amnezja w temacie pracy, domu i wszystkich obowiązków małych i dużych. Do tego warto dodać trochę „nicnierobienia”. Co z tego, że wiem czego mi potrzeba, jeśli zrealizować tego się nie da? Nawet jeżeli sobie zaplanuję, że teraz i nic nie robię, już po piętnastu minutach przypomina mi się, że trzeba powiesić pranie lub wykonać inne podobnie fascynujące zadanie. Dom to jednak nie jest najlepsze miejsce na regenerację. Żeby cel został osiągnięty, trzeba zapomnieć o obowiązkach i nie odpowiadać za nic. Dlatego najlepiej relaksuję się w pociągu lub autokarze. Samolot też lubię, ale w nim jeszcze dochodzi pierwiastek adrenaliny, który nie pozwala się całkowicie wyluzować. Natomiast podróżując bardziej „przyziemnie” można się całkowicie rozluźnić i rozleniwić (najlepiej z książką w ręku), a w konsekwencji odpocząć. Co w takim razie robić? Nie pozostaje mi nic innego jak:

„Wsiąść do pociągu byle jakiego,
Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet,
Ściskając w ręku kamyk zielony,
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle”


(fragment „Remedium” Magdaleny Czapińskiej)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz