Oj, jak marzy mi
się trochę słodkiego lenistwa! Czy wy też czujecie zmęczenie zimą? Co
śmieszniejsze – zimą, której właściwie nie było? Zastanawiam się jakby tu
zregenerować siły. Najbardziej wskazana
byłaby chwilowa amnezja w temacie pracy, domu i wszystkich obowiązków małych i
dużych. Do tego warto dodać trochę „nicnierobienia”. Co z tego, że wiem czego
mi potrzeba, jeśli zrealizować tego się nie da? Nawet jeżeli sobie zaplanuję,
że teraz i nic nie robię, już po piętnastu minutach przypomina mi się, że
trzeba powiesić pranie lub wykonać inne podobnie fascynujące zadanie. Dom to
jednak nie jest najlepsze miejsce na regenerację. Żeby cel został osiągnięty,
trzeba zapomnieć o obowiązkach i nie odpowiadać za nic. Dlatego najlepiej
relaksuję się w pociągu lub autokarze. Samolot też lubię, ale w nim jeszcze
dochodzi pierwiastek adrenaliny, który nie pozwala się całkowicie wyluzować.
Natomiast podróżując bardziej „przyziemnie” można się całkowicie rozluźnić i
rozleniwić (najlepiej z książką w ręku), a w konsekwencji odpocząć. Co w takim
razie robić? Nie pozostaje mi nic innego jak:
„Wsiąść do pociągu byle jakiego,
Nie dbać o bagaż, nie dbać o bilet,
Ściskając w ręku kamyk zielony,
Patrzeć jak wszystko zostaje w tyle”
(fragment „Remedium” Magdaleny Czapińskiej)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz