Podobno śmiech to zdrowie.
Skoro tak, to może warto „zaszczepić” się przed zimowymi wirusami i
pośmiać na zapas? Ale z czego tu się śmiać? Osobiście znam dwa sprawdzone
powody. Pierwszy to dobre towarzystwo, które potrafi żartować nie tylko z
innych, ale również z siebie. Jednak, ponieważ towarzystwo nie zawsze jest się
w stanie zebrać i pośmiać, proponuję drugi sposób - wygodny fotel lub kanapa plus dobra komedia. Ale co zrobić kiedy
nic (smutna prawda) ciekawego ostatnio nie nakręcono? Proponuję obejrzeć coś
sprawdzonego! Miałam w ostatnią sobotę okazję przypomnieć sobie taki właśnie
sprawdzony film (a ściśle to jego pierwszą część). Nieco się z mężem zdziwiliśmy kiedy nasz nastoletni potomek oświadczył,
że wieczorem „leci” „Jak rozpętałem II Wojnę Światową” i on to musi oglądać.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, tyle, że taka sama sytuacja miała miejsce jakiś
miesiąc temu. Poza tym film ten spokojnie leży sobie na półce w wersji dvd. Ale
cóż. Skoro trafiała się okazja posiedzieć przed telewizorem z naszymi
nastolatkami (doświadczeni rodzice wiedzą, że graniczy to z cudem), skwapliwie
usiedliśmy. I co się okazało? Że był to strzał w przysłowiową dziesiątkę!
Uśmialiśmy się „po pachy”. Teraz już
wiem, którą polską komedię umieściłabym na pierwszym miejscu w rankingu. Może
inne są śmieszniejsze, ale ta potrafi połączyć pokolenia we wspólnym
terapeutycznym śmiechu. Młodzież przy okazji nieświadomie „łyknęła” nieco
historii (a propos historii to jestem właśnie w małym szoku ponieważ kilka
godzin temu dowiedziałam się od syna, że nie wie czym się rożni Lenin od cara
Mikołaja – dla niego to po prostu dwaj Rosjanie?!!!). Ale wracając do tematu: na czym
polega fenomen starych filmów? Odpowiedź, według mnie, mieści się w trzech
słowach: SCENARIUSZ, REŻYSER, AKTORZY. Nic dodać, nic ująć.
Wszystkim, którzy są już znudzeni beznadziejnymi
współczesnymi wytworami polskiej kinematografii, polecam obejrzenie wojennych
losów Franka Dolasa. To nic, że po raz setny. Zawsze można zauważyć jakiś nowy
szczegół. Na przykład taki:
Czy ten kształt górskiego szczytu w filmowej Jugosławii
czegoś wam nie przypomina?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz