sobota, 25 marca 2017

Kleofas


Kto ma ochotę na radosną twórczość dziecięcą?! Przeglądając stare pliki natrafiłam na pierwszą (i chyba ostatnią) książeczkę syna. Powstała 13 lat temu i mam nadzieję, że mój pierworodny nie zabije mnie za tę publikację. Zaryzykuję! Zachowuję oryginalną pisownię.


Kleofas


Wstęp
Cześć!!
Mam na imię Kleofas Kiełek. Mieszkam w małym miasteczku Zwierzątkowo, przy ulicy Wybrzeże Słonika 2. Mam czerwony berecik, czerwone buty i żółty kaftanik. Mieszkam w bardzo dużym domu koło jeziora i mam czerwony samochód. Na Wybrzeżu Słonika są tylko dwa domy. To znaczy jeden dom i opuszczona buda.

Dzień Dziadka
Jutro przyjeżdża do mnie dziadek Eliasz. Oczywiście dziadek przyjeżdża do mnie tylko na Dzień Dziadka bo lubi kiedy dostaje prezenty. Ale mi nie daje żadnych upominków bo nie chce tracić pieniędzy.
Gdy dziadek przyjechał, od razu zauważył zmiany.
-         O, widzę, że odnowiłeś tę ruinę – powiedział dziadek i wyjął piwo z kieszeni – No, pijesz?
-         YYY... nie, nie dziadku. Usiądź na krześle, daj odłożę laskę.
-         Zostaw!! – krzyknął dziadek – Mam w lasce oszczędności – powiedział – nigdy nie wydaję oszczędności na niepotrzebne rzeczy... No, masz ten prezent dla mnie czy nie?
-         Mam.
-         A co to za dziwoląg?
-         To? To jest słoń z porcelany.
-         Bardzo fajny, a co masz w lodówce?
-         Kabanosy – powiedziałem i poszedłem umyć naczynia. Gdy wróciłem, dziadek już zaczął jeść:
-         Mniam, dobry ka...aaaajj!!! Ał! Usiadłem na słoniu z porcelany!!

Zemsta Kleofasa
Parę godzin później...
-         Hej, Kleofas, zrób mi kawę, szybko!
-         Już, za chwilę podam!
-         Mniam, dobra ka...aj...aj... – powiedział dziadek i zemdlał
Iju! Iju! Gdy przyjechała karetka i zabrała dziadka do szpitala, pomyślałem – „Mam nadzieję, że za bardzo go nie strułem”
-         O, dziadek zapomniał laski. Powiedział, że nie wyda oszczędności na głupie rzeczy. Ja też nie wydam na głupie rzeczy. Wydam na cukierki!

Ząb mnie boli!!

Po tych cukierkach rozbolał mnie ząb. Ał! Ale boli! Wiem! Kupię czekoladki – na pewno po czekoladkach przejdzie ból zęba. Na pewno.
Aj! Czekoladki nic nie pomogły. Wiem! Wyrwę sobie ząb. Na pewno wtedy przejdzie.
Po wyrwaniu zęba:
-         Oj, jak dobrze, ząb mnie nie... Aj!! Jak boli – musiałem wyrwać nie ten ząb. Trzeba znów iść do dentysty. Po usunięciu drugiego zęba:
-         No, ząb mnie już nie bo... Au!!!!

Zakupy
Chyba muszę zrobić zakupy. Ale gdy ostatni raz byłem w sklepie, zamiast ziemniaków kupiłem cukierki. Chyba tym razem się nie pomylę?
W sklepie przywitał mnie pan Edzio i bardzo chętnie pomagał przy wyborze artykułów. Ale w domu:
-         O kurczaczek, chyba znowu się pomyliłem i zamiast masła kupiłem batony! Moja wina, że nie umiem czytać? Najważniejsze, że w ogóle nie pomyliłem ziemniaków z cukierkami!

Słonioliza
Dzisiaj kupiłem obraz Mona Lisa. Tylko, kiedy wychodziłem ze sklepu, zahaczyłem twarzą Mony Lisy o klamkę. No i dziura się zrobiła. I co mam zrobić!? Już wiem!! Wezmę moje zdjęcie i wkleję je w obraz. No cóż, znalazłem tylko zdjęcie robione kiedy miałem 3 latka. Ale je wkleiłem i tak już zostało. Całkiem ładnie wyszło.

Świąteczne zakupy
Wczoraj pomyślałem sobie, że muszę pójść na świąteczne zakupy. Wcześnie rano wstałem i pojechałem do supermarketu. Okazało się, że nie tylko ja pomyślałem o wcześniejszej pobudce i zrobieniu zakupów. Najpierw był gigantyczny korek na ulicy, ale wpadł mi do głowy niezły pomysł.
-         Hej! Na rynku jest wyprzedaż bokserek za 3 grosze sztuka! – krzyknąłem i od razu wszyscy pędem wybiegli z samochodów i poszli na Rynek.
Tylko, że samochody nie odjechały. Więc poszedłem pieszo do supermarketu. Gdy wszedłem do sklepu, było pełno ludzi. Stałem w kolejce trzy godziny i kupiłem dla dziadka Eliasza zgrzewkę piwa i metalowego słonia, żeby go nie rozbił tak jak poprzedniego. Po zakupach poszedłem sobie spacerkiem do domu. Po samochód wrócę jutro!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz